Ciepłe,
letnie wieczory to idealny czas na snucie długich, obfitujących w przygody
opowieści. Opowieści, pełnych walecznych rycerzy i potężnych magów,
pojedynków i bitew, bohaterstwa i przyjaźni.
Wiedział o tym doskonale stary włóczęga, za swą miłość do długich ballad, nazywany powszechnie "bardem". W takie wieczory, ludzie są bardziej skorzy, do wysłuchania gawędy wiekowego wędrowca i do nagradzania pasjonujących historii.
W tym miasteczku znalazł już sobie grono zagorzałych słuchaczy, przez co i bawił tu dłużej, niż w innych miejscach, prawie wyczerpując swój zapas pieśni. Dzisiaj również, gdy tylko zapadł zmrok, zaczęła zbierać się wokół niego gromadka stałych słuchaczy. Starzec siedział na ziemi, strojąc lutnię i udając, iż nie widzi powiększającego się z każdą chwilą tłumu. Brzdęknął od niechcenia struny sprawdzając, czy instrument wydaje czyste dźwięki. W końcu ktoś z bardziej niecierpliwych odezwał się, mącąc ów nastrój oczekiwania:
- Oji-san, opowiesz nam dzisiaj coś?
- Właśnie, Oji-san, opowiedz nam jakąś historię - odezwało się kilka osób.
Zaraz za nimi poszli i inni, i już wkrótce wszyscy dopominali się, by bard zabrał głos. Starzec na ten gwar uniósł głowę, kładąc ostrożnie lutnię na kolanach, popatrzył uważnie na zebranych.
- A o czym chcielibyście posłuchać, moje dzieci? Nie mam wam już więcej nic do opowiedzenia.
- E tam, na pewno znasz jeszcze coś ciekawego.
- Właśnie! Podróżowałeś tak dużo, Oji-san, że musiałeś słyszeć dużo niesamowitych rzeczy!
- Opowiedz nam o wojownikach!
- Nie, raczej coś o magach!
- A znasz może coś romantycznego?
- O bitwach, Oji-san, mów o wojnie!
- Ciszej, dzieci, ciszej - starzec począł uspokajać tłum. - Chyba mam coś, co zaspokoi wszystkie wasze zachcianki. Historię, którą zostawiam na szczególne okazje... I wyjątkowych słuchaczy - rzekł, uśmiechając się tajemniczo.
Dookoła rozbrzmiały podekscytowane szepty. Co tym razem przygotował stary wędrowiec?
- A o czym to będzie? - spytał nieśmiało jakiś dziewczęcy głosik.
- A o wszystkim po trochu - odparł staruszek z uśmiechem, biorąc do ręki lutnię. - O walce o marzenia, o magii i mieczu, o przyjaźni i poświęceniu, o miłości i nienawiści, a przede wszystkim o jasnej i ciemnej stronie ludzkiej duszy... To jak, mam zaczynać? - spytał, trącając lekko struny.
- Tak! Tak!
- Więc... - starzec odetchnął głęboko, zaczynając grać na instrumencie łagodną, powolną melodię. - Historia ta, nie zaczyna się wcale tak dawno temu, i wcale nie za górami, lasami i siedmioma rzekami. Jej początek leży ładne parę lat temu, w drugim krańcu naszego kraju, kiedy to pewnego letniego, słodkiego wieczoru, zupełnie takiego jak ten, lecz o porze nieco późniejszej, z nie wiadomo tak naprawdę skąd, przybywają nasi bohaterowie... - bard przerwał, by po chwili zacząć śpiewać mocnym, melodyjnym głosem.
- Bogowie nieba i ziemi,
Bogowie nocnych snów.
Pozwólcie mi zajrzeć do księgi,
Zaczerpnąć z jej słów.
Otwórzcie się więc "Kroniki"
Otwórz się, pierwsza z nich...
Wiedział o tym doskonale stary włóczęga, za swą miłość do długich ballad, nazywany powszechnie "bardem". W takie wieczory, ludzie są bardziej skorzy, do wysłuchania gawędy wiekowego wędrowca i do nagradzania pasjonujących historii.
W tym miasteczku znalazł już sobie grono zagorzałych słuchaczy, przez co i bawił tu dłużej, niż w innych miejscach, prawie wyczerpując swój zapas pieśni. Dzisiaj również, gdy tylko zapadł zmrok, zaczęła zbierać się wokół niego gromadka stałych słuchaczy. Starzec siedział na ziemi, strojąc lutnię i udając, iż nie widzi powiększającego się z każdą chwilą tłumu. Brzdęknął od niechcenia struny sprawdzając, czy instrument wydaje czyste dźwięki. W końcu ktoś z bardziej niecierpliwych odezwał się, mącąc ów nastrój oczekiwania:
- Oji-san, opowiesz nam dzisiaj coś?
- Właśnie, Oji-san, opowiedz nam jakąś historię - odezwało się kilka osób.
Zaraz za nimi poszli i inni, i już wkrótce wszyscy dopominali się, by bard zabrał głos. Starzec na ten gwar uniósł głowę, kładąc ostrożnie lutnię na kolanach, popatrzył uważnie na zebranych.
- A o czym chcielibyście posłuchać, moje dzieci? Nie mam wam już więcej nic do opowiedzenia.
- E tam, na pewno znasz jeszcze coś ciekawego.
- Właśnie! Podróżowałeś tak dużo, Oji-san, że musiałeś słyszeć dużo niesamowitych rzeczy!
- Opowiedz nam o wojownikach!
- Nie, raczej coś o magach!
- A znasz może coś romantycznego?
- O bitwach, Oji-san, mów o wojnie!
- Ciszej, dzieci, ciszej - starzec począł uspokajać tłum. - Chyba mam coś, co zaspokoi wszystkie wasze zachcianki. Historię, którą zostawiam na szczególne okazje... I wyjątkowych słuchaczy - rzekł, uśmiechając się tajemniczo.
Dookoła rozbrzmiały podekscytowane szepty. Co tym razem przygotował stary wędrowiec?
- A o czym to będzie? - spytał nieśmiało jakiś dziewczęcy głosik.
- A o wszystkim po trochu - odparł staruszek z uśmiechem, biorąc do ręki lutnię. - O walce o marzenia, o magii i mieczu, o przyjaźni i poświęceniu, o miłości i nienawiści, a przede wszystkim o jasnej i ciemnej stronie ludzkiej duszy... To jak, mam zaczynać? - spytał, trącając lekko struny.
- Tak! Tak!
- Więc... - starzec odetchnął głęboko, zaczynając grać na instrumencie łagodną, powolną melodię. - Historia ta, nie zaczyna się wcale tak dawno temu, i wcale nie za górami, lasami i siedmioma rzekami. Jej początek leży ładne parę lat temu, w drugim krańcu naszego kraju, kiedy to pewnego letniego, słodkiego wieczoru, zupełnie takiego jak ten, lecz o porze nieco późniejszej, z nie wiadomo tak naprawdę skąd, przybywają nasi bohaterowie... - bard przerwał, by po chwili zacząć śpiewać mocnym, melodyjnym głosem.
- Bogowie nieba i ziemi,
Bogowie nocnych snów.
Pozwólcie mi zajrzeć do księgi,
Zaczerpnąć z jej słów.
Otwórzcie się więc "Kroniki"
Otwórz się, pierwsza z nich...
Ahhh pamiętam ten początek, z jakim ja go czytałam na Onecie przejęciem. Joj, jakby człowiek siedział w samym środku akcji, był jednym z takich dzieciaków :)
OdpowiedzUsuńIza